Przepraszam, że nie było mnie prawie cały miesiąc, ale ze względu na pewne sprawy rodzinne, po prostu nie byłam w stanie nic napisać. Przybierałam się do tego kilka razy, ale za każdym razem miałam w głowie kompletną pustkę.
Jednak wracam już do Was, z twardym postanowieniem pozostania na stałe.
Moje cudeńka :D |
Zaczynając od faktów, koncert odbył się 2 lutego w Atlas Arenie w Łodzi. Rozpoczął się o godzinie 20:45 i był poprzedzony występem polskiego zespołu o nazwie LemON. Ten występ był jednym z wielu podczas trasy koncertowej promującej nową płytę Imagine Dragons o nazwie "Smoke+Mirrors".
Teraz pora na moją opinię. I proszę, bądźcie dla mnie w miarę wyrozumiali, ponieważ był to pierwszy tak wielki koncert, więc wiem, czy uda mi się oddać ten klimat.
W każdym bądź razie, zacznę od koncertu LemON, na którym nie byłam w całości, ponieważ rozpoczął się on ponad godzinę przed głównym zespołem. Z przykrością muszę Wam powiedzieć, że byłam wielce zawiedziona, ponieważ obiło mi się o uszy kilka piosenek tego zespołu. Jednakże, na żywo, kompletnie nie potrafił sobie poradzić. Wokal był zbyt uwydatniony, a muzyki w tle praktycznie nie było. Porównując nagrania ze studia z tymi z koncertu, mamy istne niebo, a ziemię.
Tak, więc początek koncertu nie był dla mnie szczególnie udany, jednak druga część w pełni (a nawet z nadmiarem) to wynagrodziła.
Imagine Dragons byli świetnie przygotowani, czy to pod względem wokalu, muzyki, czy efektów świetlnych. Przede wszystkim ich wejście było jak wejście smoka, nagłe, mocne i z wielkim impetem. Ich piosenki brzmiały jeszcze lepiej na żywo niż nagrane. W trakcie koncertu byłam jak zahipnotyzowana, słuchałam, śpiewałam i skakałam razem z innymi. To jest niesamowite doświadczenie, którego nie zrozumie nikt, kto w czymś takim nie uczestniczył. Zakończenie także było genialne. Imagine Dragons wykonali kilka swoich kawałków z poprzedniego krążka. To wywołało wielkie emocje, tłum szalał.
Muszę Wam przyznać, że kupując bilety, nie spodziewałam się czegoś tak wspaniałego. Jestem szczęśliwa, że zdecydowałam się to zrobić, bo inaczej żałowałabym do końca życia. Nie potrafię nawet opisać emocji, które mi towarzyszyły podczas koncertu. Radość, euforia, momentami wzruszenie, ale przede wszystkim wielki zachwyt. Ta "masa" ludzi połączona jedną rzeczą - miłością do muzyki, to rzecz wprost nie do ubrania w słowa. Myślę, że najlepiej pokaże to filmik poniżej, który jest krótkim fragmentem koncertu - moim ulubionym. Od razu zastrzegam, że nie jest on nagrany przeze mnie. Fragment koncertu Imagine Dragons.
Mam nadzieję, że podobało się Wam czytanie o trochę innej tematyce niż zazwyczaj.
"Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania"
Walt Disney
Do usłyszenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz