wtorek, 7 lutego 2017

Filmy #1 - czyli nauka hiszpańskiego i niespełnione oczekiwania

Witajcie!


Przed Wami kolejne z serii podsumowań, jednak tym razem skupię się wyłącznie na filmach, jakie w ostatnim czasie obejrzałam.

Bez dalszych wstępów, zapraszam!


1. Jak wytresować smoka 2 - jak już wspominałam, mam małą słabość do smoków 😉 (KLIK), więc oczywistym jest, że bardzo przyjemnie oglądało mi się bajkę o nich. Fabuła to nic specjalnego i zaskakującego, ale równie dobrze, zamiast na niej, możecie się skupić na pięknych grafikach. Wtedy, miły seans gwarantowany. Niestety, ta część nie dorównuje poziomem pierwszej. Moja ocena 6/10.


2. Dama i śmierć - to krótkometrażowa animacja, z którą wiąże się cała historia. Otóż, mniej więcej w listopadzie przechodziłam fazę zapału do nauki hiszpańskiego. Nie jestem jeszcze na poziomie, który pozwalałby mi czytać w tym języku, ale postanowiłam, że znajdę sobie jakiś interesujący serial i osłucham się trochę z akcentami.
Przejrzałam kilkadziesiąt tytułów i żaden nie zaciekawił mnie na tyle, żebym chciała go obejrzeć. "To nic." powiedziałam sobie "Przecież jest wiele hiszpańskich filmów. Na pewno znajdę wśród nich przynajmniej jeden, który mnie zaintryguje." Znalazłam ich nawet więcej, ale postanowiłam, że zacznę od czegoś krótkiego. A cóż może być lepszego w takim wypadku niż krótkometrażowa animacja o Lekarzu i Śmierci, którzy walczą o życie pewnej starszej pani, posiadająca na dodatek bardzo wysokie oceny. Tak, więc bez wahania, rozpoczęłam seans. Wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy okazało się, że w produkcji nie padło ani jedno słowo... W ten właśnie sposób, mój zapał do hiszpańskiego osłabł i przerzuciłam się na język koreański oraz dramy 😁 Co do samej animacji, to jest bardzo ciekawie zrobiona. Jest swego rodzaju satyrą na traktowanie starszych osób przez lekarzy. Dostaje także ode mnie duży plus za sam wygląd. Moja ocena 7/10.


3. Anglik, który mnie kochał - liczyłam na ciekawą i zabawną komedię romantyczną, a dostałam niezdrowe relacje międzyludzkie oraz wulgarne żarty. Jedynie dwa aspekty zasługują tutaj na uwagę: relacja głównego bohatera z synem (jest bardzo prawdziwa i pokrzepiająca) oraz lekcje prowadzone przez głównego bohatera (sam ich sposób prowadzenia oraz ich treść; a poza tym, to romantyzm mnie prześladuje 😜). Jeśli będziecie czuli ochotę na obejrzenie filmu, który nie będzie wymagał od Was żadnego zaangażowania i jednocześnie nie będzie nic przekazywał, to ten będzie idealny. W każdym innym wypadku, nie polecam. Moja ocena 4/10.


4. StarStruck (Randka z gwiazdą) - obejrzałam jeden z moich ulubionych filmów Disney Channel w oryginale i, jak zwykle, miło było wrócić do tej historii, mimo że wiem, jak wiele niedociągnięć posiada. Miałam też dzięki temu okazję do posłuchania po raz n-ty ścieżki dźwiękowej z tej produkcji, która zawsze motywuje mnie do działania. Moja ocena 7/10.


5. Descendants (Następcy) - to produkcja, do której mam niezwykłą słabość. Może to z powodu cudownych piosenek, a może z powodu tego ponadczasowego, prostego przesłania, które niesie. Nie jestem pewna. Za to wiem, że piosenki z tego filmu są jednymi z najczęściej odtwarzanych na mojej playliście (polecam "Rotten to the core" na poranki - daje niezłego kopa) i już nie mogę się doczekać drugiej części. Moja ocena 7/10.


6. Pasażerowie - wybrałam się na ten film do kina i niesamowicie się na nim zawiodłam. Przez jego większą część się nudziłam, a moją jedyną pociechą był barman-robot grany przez Michaela Sheena. Fabuła nie trzyma się tutaj kupy, a Aurora grana przez Jennifer Lawrence jest kompletnie nijaka. Czarę goryczy w moim wypadku przelał fakt, że piosenka "Levitate" Imagine Dragons, ta cudowna piosenka napisana specjalnie na potrzeby tego filmu, została użyta dopiero na napisach końcowych (!!!), mimo że wcześniej było kilka sytuacji idealnie nadających się do jej zastosowania. Całość przypominała mi książkę "W otchłani" Beth Revis. Przeczytajcie sobie jej opis (KLIK) i powiedzcie mi, czy nie przypomina Wam opisu/zwiastuna "Pasażerów". Moja ocena 6/10.




To już wszystkie filmy na dzisiaj. Niestety, nie były to najlepsze wybory z mojej strony, ale byłam niedawno w kinie na "La la landzie" i wynagrodził mi on wszystkie beznadziejne produkcje ostatnich kilku miesięcy. Ale więcej o nim powiem w kolejnym podsumowaniu filmowym.


Jakie ostatnio filmy oglądaliście?
Znalazły się wśród nich jakieś godne polecenia?
A może nie mieliście szczęścia, tak samo jak ja?
Koniecznie napiszcie!


Do usłyszenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz