Witajcie!
Dzisiaj pokrótce opowiem Wam o powieści, która miała pomóc mi wrócić do czytelniczego rytmu.W zeszłym tygodniu, naszła mnie chęć na przeczytanie czegoś.
"W końcu!" pomyślałam. Ale chwilę później, uświadomiłam sobie, że muszę starannie wybrać lekturę do przeczytania, aby ta nie wpędziła mnie ponownie w kaca książkowego.
Postanowiłam postawić na coś lekkiego.
"Literatura dla młodzieży, to jest to!" stwierdziłam i w tej samej chwili do głowy wpadł mi tytuł książki, która zaintrygowała mnie swoim opisem.
Wydawało mi się, że nie będzie schematyczną powieścią.
A jaka jest naprawdę?
"Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" opowiada historię Amber - dziewczyny, która unika jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z ludźmi innymi niż jej brat, matka oraz najlepszy przyjaciel brata i jednocześnie ich sąsiad - Liam. W ciągu kilku pierwszych stron, dowiadujemy się, że główna bohaterka oraz jej rodzina wiele wycierpiała. Oczywiście, nikt poza nimi nie wie o ich sytuacji, z wyjątkiem (oczywiście) Liama. Chłopak od ośmiu lat zakrada się do pokoju Amber, a następnie zasypia obok niej. Przyczyna tej nietypowej relacji jest jedna i wiąże się z sytuacją, w jakiej była rodzina dziewczyny osiem lat temu.
Nic więcej Wam nie zdradzę, chociaż większej części książki możecie się już zapewne domyślić.
Zacznę może od najważniejszego, a mianowicie tego, że powieść ta spełniła zadanie, jakie jej wyznaczyłam - po jej lekturze wróciłam do regularnego czytania. Oznacza to, że książkę da się przeczytać szybko i bez żadnych problemów.
Jednakże nie był to tak lekki tytuł, jak się tego spodziewałam.
Autorka porusza tutaj bardzo trudne tematy, niestety dosyć nieudolnie. Przede wszystkim, zajmują one drugi plan przez ponad pół książki i dopiero w drugiej części w pełni się ujawniają. Skutkuje to przede wszystkim możliwością tylko pobieżnego przedstawienia tematu. Właśnie z tego powodu, nigdy nie poznajemy sedna tego problemu oraz realnego i skutecznego sposobu na poradzenie sobie z nim. (Sposób, w jaki poradzili sobie z nim bohaterowie, a właściwie nie poradzili, podkreśla fakt, iż jest to jedynie fikcja, ponieważ ich metodą było wymazanie z pamięci wszystkich złych wspomnień.)
Na dodatek, pierwsza połowa książki jest właściwie o niczym. Wydaje mi się, że w zamierzeniu miał przypominać romans, ale według mnie składa się tylko z niczego nie wnoszących scen, które najzwyczajniej w świecie są nudne, oraz obściskiwania się głównych bohaterów.
Skoro już o bohaterach mowa, to trzeba Wam wiedzieć, że są to kompletnie płaskie postacie, których charakter praktycznie nie istnieje (a przynajmniej w żaden sposób go nie poznajemy). Są definiowani przez jedną cechą oraz przez swoje hobby, o ile w ogóle je mają.
Już od dawna, nie miałam też tak dużo problemów z głównymi bohaterami. Amber jest tak zapatrzona w siebie, zmienna i płytka, że, pomimo jej sytuacji, ledwie byłam w stanie wykrzesać z siebie choć odrobinę współczucia dla niej.
Natomiast druga część książki jest znacznie lepsza (co nie oznacza, że jest dobra).
Akcja w końcu przyspiesza.
I choć trochę rozwija się fabuła. Następuje bardzo szybka sekwencja wydarzeń, która (chociaż przewidywalna) była w stanie przynajmniej częściowo mnie porwać. I za to książka dostaje ode mnie plus.
Nie jestem już w stanie nic więcej o niej powiedzieć, poza tym, że jeśli szukacie niebanalnej powieści dla młodzieży z drugim dnem, czy z pouczającym przesłaniem, to dajcie sobie spokój. "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno", to pełna schematów lektura, która nie wniesie nic do waszego życia. Ja żałuję, że nie wybrałam do przeczytania czegoś innego.
Moja ocena 3/10.
Czytaliście "Chłopaka..."?
Jakie są Wasze doświadczenia z książkami z kanonu "dla młodzieży"?
Zdarzyło się Wam przerwać czytanie takiej książki po kilku stronach?
Ja szczerze się nad tym zastanawiałam, ale pomyślałam sobie, że dam jej szansę i cóż...
Koniecznie napiszcie!
tytuł: "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno"
tytuł oryginału: "The Boy Who Sneaks In My Bedroom Window"
autor: Kirsty Moseley
data wydania: 16 marca 2016
wydawnictwo: HarperCollins Polska
tłumaczenie: Magdalena Krysik
ilość stron: 351
Przyznam, że lubię takie ciekawe tytuły książek. Zawsze pobudzają wyobraźnie. Szkoda, że książka sama w sobie zawodzi. Nie czytałam, a nawet nie zamierzam.
OdpowiedzUsuń