Witajcie!
"Trylogia Czarnego Maga" to jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) cykli fantasy, jakie czytałam.Już wiele razy Wam o nim wspominałam, za to tym razem wypowiem się trochę dokładniej, ponieważ przed Wami recenzja pierwszej części tejże serii, autorstwa australijskiej pisarki - Trudi Canavan, pt.: "Gildia magów".
W Imardinie - stolicy królestwa Kyralii, co roku przed nastaniem zimy odbywa się Czystka. Polega ona na wypędzeniu żebraków i włóczęgów poza mury miejskie.
Aby zapobiegać buntom, oprócz straży miejskiej, biorą w niej udział także magowie z Kyraliańskiej Gildii Magów.
Zwykli ludzie nie są w stanie walczyć z magią, więc otwarcie się nie przeciwstawiają. Natomiast inaczej sprawa się ma, jeśli chodzi o dzieci. Te, zachęcane przez dorosłych, na znak buntu obrzucają magów czym popadnie, doskonale zdając sobie sprawę, że i tak nie przebiją się przez magiczną barierę ochronną.
Główna bohaterka Sonea na skutek ciągu wydarzeń, trafia na plac, na którym straż pełnią magowie, wraz z gromadką innych dzieciaków - swoich dawnych przyjaciół. Ci postanawiają trochę podenerwować magów i porzucać w nich kamieniami. Sonea, zachęcona ich postępowaniem, także rzuca kamień, wkładając w ten rzut cały swój gniew na ludzi, którzy pozbawili ją domu.
I...
Kamień omija tarczę i trafia jednego z magów prosto w skroń.
Dziewczyna zszokowana tym, co zrobiła, ucieka z miejsca zdarzenia. Natomiast Gildia wysyła za nią całe rzesze magów, ponieważ samowolna nauka magii jest w ich kraju surowo zakazana.
Czy Sonea zdoła się ukryć?
A może magom uda się ją odnaleźć i zabić?
Oraz skąd u dziewczyny wzięła się moc?
Tego, a także wielu innych rzeczy dowiecie się po przeczytaniu "Gildii magów".
Zanim przejdę do dalszej części, chcę tylko zaznaczyć, że czytam tę książkę już któryś raz, więc patrzę na nią trochę inaczej. Po raz pierwszy przeczytałam ją kilka lat temu i podejrzewam, że wtedy wywarła na mnie inne wrażenie. W każdym bądź razie, powieść wciąż bardzo mi się podoba 😊
Zacznijmy od fabuły, która, nie oszukujmy się, jest dosyć łatwa do przewidzenia. (Tak jest tylko w przypadku pierwszego tomu!) Jednakże występuje tutaj duża ilość wątków. Co prawda, skupiamy się na kilku głównych, jak ucieczka Sonei, poszukiwania prowadzone przez magów, czy próby okiełznania mocy przez główną bohaterkę, ale wiele ciekawych wątków pobocznych jest tylko lekko zarysowanych, aby można było je rozwinąć w następnej części.
Wydaje mi się, że nie ma wielu powieści o podobnej fabule, czy systemie magicznym. (O systemie opowiem Wam w recenzji drugiego tomu, ponieważ ten nie wprowadza nas dokładnie w ten magiczny świat.)
I wiem, że ta nie jest idealna, ale poza aspektem magicznym, duży nacisk położyła autorka na aspekt społeczny. Moim zdaniem, to się bardzo chwali.
Podziały, które możemy tu zaobserwować są na kształt tych w średniowiecznej Europie, ale problemy, które z nich wynikają są jak najbardziej aktualne.
Kontrast pomiędzy opływającą w luksusy warstwą najwyższą, a masami biedoty, przywodzi mi na myśl lekcję geografii, na której porównywaliśmy kraje wysoko rozwinięte z tymi słabo rozwiniętymi. Ma nas to pobudzać do myślenia o problemach społecznych w dzisiejszych czasach i tego, jak możemy je pokonywać.
Wracając do książki, Sonea to bohaterka, która nie przechodzi nagłej metamorfozy po odkryciu swojej mocy. I dobrze, bo jestem już zmęczona czytaniem o tym, jak ktoś zmienia się diametralnie w ciągu jednej chwili. Sonea pozostaje tą samą dziewczyną, ale czasami zachowuje się jak małe dziecko, wytrwale obstając przy swoim bez względu na konsekwencje. Gdy tak się działo, miałam ochotę zrobić jej zimny prysznic, aby uświadomić jej, co może się stać. Pomimo tego, nie czułam do niej niechęci, wręcz przeciwnie, na koniec nawet jej współczułam i zaczęłam czuć do niej coś na kształt sympatii.
Jeśli chodzi o innych bohaterów, to nie są oni za bardzo zarysowani. Poznajemy ich tylko pobieżnie, ale jedna osoba od razu przykuwa naszą uwagę (😍 kto czytał całą trylogię, ten wie). Nie powiem Wam jednak kto i dlaczego, bo jeszcze coś Wam zasugeruję i zrujnuję przyjemność z czytania tej trylogii.
Akcja toczy się płynnie, a w drugiej połowie zdecydowanie przyspiesza i sprawia, że w napięciu wstrzymujemy oddech, czekając na to, co się wydarzy.
Jeśli lubisz wciągające książki fantasy bez wszechobecnego wątku miłosnego, to "Gildia magów" to pozycja idealna dla Ciebie. Magiczny świat, w którym wiele się dzieje, intrygujący bohaterowie to tylko niektóre z zalet tej powieści.
Gorąco polecam!
Moja ocena 7/10.
(W wersji podzielonej na dwie części: cz.I 7/10, cz.II 8/10.)
Ahhh, "Gildia Magów". <3
OdpowiedzUsuńPoczątek jakże wspaniałej przygody~~.
Kocham <3