Nie wiem, czy znacie mnie od tej strony, ale jestem ogromną fanką różnego rodzaju herbat.
Myślę, że można nawet powiedzieć, że jestem od nich uzależniona, ponieważ dzień bez herbaty uważam za stracony :) I właśnie dlatego, spośród wielu tagów książkowych, wybrałam ten poświęcony herbacie.
Zapraszam do lektury!
1. Czarna herbata, czyli mój ulubiony klasyk.
Myślę, że już znacie odpowiedź na to pytanie, ponieważ bardzo często piszę o tej powieści. A jest to "Duma i uprzedzenie" Jane Austen - jedna z moich najukochańszych książek! Uwielbiam ją za ten specyficzny klimat, cudownych bohaterów i pogodę ducha, jaką mi zawsze przynosi.
2. Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy niej zasnęłam.
Nie było takiej, ponieważ nie potrafię zasnąć przy żadnej książce. Jest to dla mnie rzecz fizycznie niemożliwa. Jeśli jakaś powieść bardzo mnie nudzi, to po prostu ją odkładam, ale przenigdy nie usypiam. Czasami zastanawiam się, jak to w ogóle jest możliwe. W sensie, rozumiem zmęczenie i tego typu sprawy, ale przecież czytając zazwyczaj siedzimy, a nawet jeśli leżymy, to raczej nie jest pozycja dogodna do spania.
3. Czerwona herbata pu-ehr, czyli książka, w której bohaterowie ciągle się przemieszczają.
Do tej kategorii wybieram książkę, którą aktualnie czytam, a jest to "Szklany miecz" Victorii Aveyard. Nie chcę narobić spoilerów osobom, które jeszcze nie przeczytały pierwszej części, więc ograniczę się do stwierdzenia, iż w tej książce mamy do czynienia z nieustanną zmianą miejsca akcji.
4. Herbata oolong, czyli książka, której poświęca się za mało uwagi.
Muszę się przyznać, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tym rodzaju herbaty, ale teraz, po zapoznaniu się z jej opisem, muszę jej spróbować! A wracając do książek, to idealną odpowiedzią będzie tutaj "Eon. Powrót Lustrzanego Smoka" Alison Goodman. Chyba nigdy w życiu nie słyszałam, żeby ktokolwiek mówił o tej książce, a ona jest po prostu fantastyczna. Pokazuje bardzo ciekawą historię, podchodząc do fantastyki z nowatorskiej, swoją drogą bardzo dobrej, perspektywy. Czytałam ją już tak wiele razy, że nie jestem w stanie tego zliczyć, ale mam wrażenie, że jestem jedyna.
5. Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.
"After. Płomień pod moją skórą" Anny Todd, czyli powieść, która nie mam pojęcia jakim cudem stała się taka znana. Ja sama, po przeczytaniu pierwszej części, musiałam sobie zrobić kilkumiesięczną przerwą od tej serii, a i tak nie wróciłam do niej do końca z własnej woli (więcej o tym możecie przeczytać w moim podsumowaniu marca).
6. Herbata yerba mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.
"Love reborn" Yvonne Woon, czyli powieść, którą przeczytałam w marcu i znowu odsyłam Was do mojego podsumowania, jeśli chcecie wiedzieć o co mi dokładnie chodzi.
7. Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano mi na dobranoc, gdy byłam mała.
"Czerwony kapturek". Może nie jest to pełna książka, tylko bajka, ale wciąż się liczy. Wciąż mam uraz do tej historii po usłyszeniu jej tak wiele razy.
8. Herbata owocowa, czyli moja ulubiona lekka książka.
Dłuższą chwilę zajęło mi przejrzenie mojej biblioteczki, tej wirtualnej oraz rzeczywistej, ale kompletnie nic nie znalazłam.
9. Iced tea, czyli książka, która zmroziła mi krew w żyłach.
Nie czytam tego typu powieści, to zdecydowanie nie moje klimaty.
10. Rozlana herbata, czyli kogo taguję.
Nie taguję nikogo szczególnego, ponieważ to dosyć stary tag i zapewne wiele osób już go zrobiło. Za to zachęcam każdego z Was, jeśli macie ochotę, to czujcie się wybrani.
Jak Wy byście odpowiedzieli na te pytania?
Czy, tak jak ja, uwielbiacie herbatę, czy może za nią nie przepadacie?
Do usłyszenia!
P.S. A propos "Dumy i uprzedzenia", to obejrzałam dzisiaj film "Duma i uprzedzenie, i zombi", na który bardzo chciałam iść do kina, ale nasze sieci postanowiły go nie wypuszczać. W sumie nie był taki zły, ale przez dodatkowe wątki niektóre (czytaj moje ulubione) sceny zostały pominięte i całość nie miała tego specyficznego klimatu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz